Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak stał się obiektem żartów podczas swojego wystąpienia na konferencji prasowej. Powód? Jego zegarek, który okazał się być podróbką znanego luksusowego brandu. Sala, w której odbywała się konferencja, wypełniła się śmiechem, gdy minister został zapytany o swoje zegarki.
Błaszczak, który zazwyczaj jest znany z powagi i surowości, tym razem nie mógł uniknąć kpin ze strony dziennikarzy i publiczności. Jego zegarek, który miał być symbolem prestiżu i elegancji, okazał się być podróbką wartą zaledwie kilkadziesiąt złotych. Minister próbował zachować spokój i humor w obliczu tej sytuacji, jednak trudno było mu ukryć zażenowanie.
Incydent z zegarkiem Błaszczaka szybko stał się tematem licznych memów i komentarzy w mediach społecznościowych. Internauci nie szczędzili ministrowi kpin i żartów, co tylko pogłębiło jego zakłopotanie. Pomimo tego, Błaszczak postanowił nie komentować sprawy dalej i skupić się na ważnych dla niego kwestiach.
Skandal z zegarkiem ministra Błaszczaka pokazał, że nawet najbardziej poważni politycy nie są pozbawieni wpadek i sytuacji, które mogą ich skompromitować. Dla wielu osób incydent ten był okazją do rozluźnienia atmosfery i pokazania, że nawet najważniejsi urzędnicy nie są poza zasięgiem humoru i kpin. Jednak dla samego Błaszczaka był to moment, który zapewne chciałby jak najszybciej zapomnieć.