W trakcie komisji śledczej, która miała na celu wyjaśnienie zaginięcia kozy, doszło do kuriozalnej rozmowy z Maciejem Wąsikiem. Wąsik, który był podejrzanym w tej sprawie, wydawał się być zdezorientowany i nie potrafił udzielić jasnych odpowiedzi na pytania zadawane przez członków komisji.
Na pytanie o to, gdzie znajduje się koza, Wąsik odpowiedział, że nie wie. Twierdził, że nie miał nic wspólnego z zaginięciem zwierzęcia i nie był świadomy, że zostało ono skradzione. Jego zachowanie wydawało się podejrzane, co wzbudziło dodatkowe podejrzenia wśród członków komisji.
W trakcie dalszych pytań, Wąsik nie potrafił udzielić logicznych wyjaśnień dotyczących swoich działań w dniu zaginięcia kozy. Twierdził, że był zajęty innymi sprawami i nie zwracał uwagi na to, co działo się wokół niego. Jego odpowiedzi wydawały się być sprzeczne i niejasne.
Członkowie komisji byli coraz bardziej zaniepokojeni postawą Wąsika i podejrzewali, że może on ukrywać coś istotnego. Jego brak współpracy i niechęć do udzielenia konkretnych odpowiedzi tylko pogłębiały podejrzenia wobec niego.
Po zakończeniu rozmowy z Wąsikiem, członkowie komisji mieli wrażenie, że nie udało im się uzyskać żadnych istotnych informacji dotyczących zaginięcia kozy. Wąsik pozostał tajemniczy i niechętny do współpracy, co tylko utwierdziło ich w przekonaniu, że może mieć on coś do ukrycia.