W Stanach Zjednoczonych doszło do interwencji policji podczas propalestyńskiego protestu studentów. Na miejscu pojawiło się kilkuset funkcjonariuszy, którzy rozbili demonstrację.
Studenci zgromadzili się, aby wyrazić swoje poparcie dla Palestyny, jednak interwencja policji przerwała ich działania. Mundurowi wkroczyli na teren protestu i rozproszyli uczestników, używając siły w niektórych przypadkach.
Decyzja o interwencji została podjęta ze względu na zakłócenie porządku publicznego i potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa. Policja monitorowała sytuację i zareagowała, gdy sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Demonstranci wyrazili swoje oburzenie wobec interwencji policji, twierdząc, że ich prawa do wolności słowa i manifestacji zostały naruszone. Incydent ten wywołał kontrowersje w społeczności lokalnej i wzbudził dyskusję na temat granic interwencji policyjnej podczas protestów.